trwa inicjalizacja, prosze czekac...kolczyki naszyjniki

Mania coverowania

Zwyczaj coverowania utworów to nic nowego. W muzycznym biznesie na każdym kroku spotykamy coraz to nowsze wersje dobrze znanych nam już przebojów. Niestety najczęściej każda kolejna "kopia" jest powieleniem oryginału który i tak zawsze pozostanie niedościgniony. Jednak mimo to w moim odczuciu
coverowanie znanych nam kompozycji ma sens pod warunkiem, że artysta nie będzie miał na celu zdobycia popularności kosztem cenionego autora dawnego hitu. Mam na myśli sytuacje kiedy obie strony chcą wynieść z takiego spotkania coś dla siebie. Jeżeli więc coverować, to tak aby dać utworowi drugie życie lub pokazać jego zupełnie inną, nieznaną dotąd twarz. Poniżej kilka moim zdaniem udanych prób podjęcia wyzwania. Zaprezentowane utwory zyskały zupełnie nowe oblicze, gdyż wykonujący je artyści przetworzyli je na nowo przez swoją wrażliwość i sposób pojmowania muzyki.

Oto pierwszy i najbardziej spektakularny ze znanych mi coverów. Katalońska grupa Ojos de Brujo, jeden z najważniejszych przedstawicieli nurtu flamenco nuevo w genialny sposób przearanżowało utwór Boba Marleya "Get up Stand Up". Perfekcja i ogromna wrażliwość muzyków w połączeniu z katalońskim pulsem i odrobiną muzyki latino tworzy efektowny stylistyczny mariaż. Zapewniam, że potężna dawka pozytywnej energii jaką serwują nam artyści udzieli się każdemu nawet w najbardziej pochmurny i szary dzień.



Yaron Herman to pianista jazzowy izraelskiego pochodzenia. Wybór utworu który postanowił coverować dla wielu może być zdumiewający. "Toxic" z repertuaru Britney Spears tym razem zabrzmiał jednak jak rasowa jazzowa kompozycja. Faktem jest, że duża w tym zasługa samego Yarona, który pokusił sięo lekką reharmonizację utworu, przenosząc tym samym tę słodkawą pioseneczkę w wyższy muzyczny wymiar. Do tego genialna, czujna sekcja rytmiczna oraz godne wszelkich pochwał improwizowane fortepianowe solo  lidera.


Cohenowski przebój "Hallelujah" jeszcze nigdy nie zabrzmiał tak tajemniczo i przejmująco. Wokalna ornamentyka Yasmin, etniczne instrumentarium oraz flamenco przeplatające się z jazzem sprawiają, że ten cover posiada pokaźny ładunek emocji. Już od pierwszych taktów Yasmin sprawia, że po ciele słuchacza przechodzą dreszcze, które nie ustają jeszcze długo po ostatnich dźwiękach kompozycji.


Na koniec podrzucę jeszcze taki oto drobiazg, który potrafi jednak sprawić, że niejedna łza w oku się zakręci. Najsłynniejszy operowy boysband czyli Il Divo, kiedy bierze się za coverowanie słynnych przebojów wiadomym jest, że osiągną emocjonalne szczyty. Być może od strony wizualnej jest w tym sporo kiczu i "malowani'"chłopcy nie każdemu przypadną do gustu, jednak zawsze kiedy słyszę ten kulminacyjny moment wiem, że przychodzi mi obcować z najczystszym pięknym.

0 komentarze:

Prześlij komentarz