trwa inicjalizacja, prosze czekac...kolczyki naszyjniki

Mike Zito "Today"


Współczesny rynek muzyki bluesowej, od kilku lat przechodzi rewolucje. Co raz więcej pojawia się na nim młodych, zdolnych i pełnych świeżych pomysłów artystów, którzy często umiejętnościami oraz zapałem do pracy przewyższają nieco ospałych i wtórnych mistrzów gatunku. Na czele nowego pokolenia bluesmanów stoją aktualnie takie postaci jak Derek Trucks, Jonny Lang czy Joe Bonamassa. Te nazwiska już dziś zapisały się na dobre w historii bluesa. Jednak obok nich równie dobrze funkcjonują artyści, którzy zwykli grać rolę drugoplanowe.


Jednym z nich jest pochodzący z St. Louis Mike Zito. Album “Today” jest jego pierwszym pełnym wydawnictwem, zaś muzyka tu zawarta czerpie szeroko z klasycznego bluesa, soulu, a nawet funky. Nie jest to jednak album, który ma na celu wywołać u nas skrajny entuzjazm i zachwyt tym co słyszymy. Ma on jednak wiele cech, które z pewnością wprawią nas w pozytywny nastój.

Otwierający album rockowy numer "Love Like This"  to pierwszy z powodów, który każe mi wystawić tej płycie wysoką notę, jednak przy tym stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Tej presji nie ulega jednak kolejny, nieco funkowy utwór “Superman”, który  pokazuje, że Zito dysponuje świetną barwą głosu, zaś frazę potrafi prowadzić bardzo lekko, jakby robił to trochę od niechcenia. Im dalej tym częściej artysta zachwyca swoim niesztampowym tembrem głosu. W kompozycji “Blinded” ukazuje nam swoje bardziej bluesowe zacięcie, by po chwili w przepięknym “Time To Go Home” pokazać, że równie dobrze potrafi poprowadzić liryczną melodię. Mike całkiem dobrze radzi sobie także w roli gitarzysty, wyznając zasadę im mniej tym lepiej, racząc nas częściej wysmakowanymi zagrywkami niż potężnymi riffami. Moje przekonanie co do nieprzeciętnych umiejętności gitarowych potwierdzają kolejne kompozycje, takie jak “Slow It Down” będąca powrotem do klasycznego bluesa oraz hendrixowsko brzmiący “Hollywod”.

Patrząc na płytę “Today” jako całość,  dochodzę do wniosku, że nie ma tu rewolucyjnych kompozycji czy wywołujących zachwyt gitarowych riffów. Jednak wszystko co prezentuje nam na swoim debiutanckim krążku Mike Zito jest utrzymane na wyjątkowo dobrym poziomie i właśnie to najbardziej mnie urzeka. To płyta nagrana z czystej przyjemności muzykowania, bez presji i bez kompleksów, z której bije wielka pozytywna energia, udzielająca się podczas każdego kolejnego przesłuchania.
Ocena: 8/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz