trwa inicjalizacja, prosze czekac...kolczyki naszyjniki

Ariel Ramirez Tango Quartet- „Aires”

To, co przekazujemy kolejnym pokoleniom w genach, wciąż jest dla mnie nierozwiązaną zagadką. Faktem jednak jest, że potomkowie wybitnych ludzi niemal zawsze otrzymują „w spadku” chociażby ślad bezcennego geniuszu przodków. Argentyński bandoneonista Ariel Ramirez to chodzący tego dowód. Wnuk wielkiego kompozytora i pianisty, również Ariela Ramireza, rozpoczął swoją muzyczną przygodę w wieku trzynastu lat, a na pierwsze sukcesy nie przyszło mu czekać długo. Liczne nagrody i wyróżnienia na festiwalach były wyrazami uznania dla kunsztu młodego wirtuoza.

Po wielu latach spędzonych z instrumentem i setkach koncertów u boku innych artystów Argentyńczyk przybył do Europy, by tu powołać do życia Tango Quartet. Muzycy tworzący ten niesztampowy kolektyw wnieśli ze sobą zupełnie nowe spojrzenie na tradycyjne argentyńskie rytmy i wraz z Arielem stworzyli oryginalne połączenie muzycznych kultur.Wart odnotowania jest nietypowy skład instrumentalny kwartetu. Bandoneoniście towarzyszy cudownie liryczny pianista Darek Samerdak oraz gitarzystka Dominika Białostocka, a przysłowiową wisienką na torcie okazuje się wokalista João de Souza. To wyjątkowa postać na tym albumie, a rola, jaką tu spełnia, także jest nietypowa. João to rodowity Portugalczyk, który do perfekcji opanował sztukę uwodzenia głosem. Na płycie pojawia się od czasu do czasu – dokładnie wtedy, gdy ma ochotę skomentować dźwięki grane przez swoich kompanów. Wówczas możemy liczyć na to, że uraczy nas kilkoma najwyższej próby frazami, które bezlitośnie ściskają serce i zmuszają oczy do ronienia łez wzruszenia.

Utwory zebrane na albumie Aires to kompendium wiedzy o gatunku muzyki pochodzącej z Ameryki Południowej. Nie mogło więc zabraknąć wielkiego Astora Piazzolli w obłędnym temacie Libertango czy też pełnego erotyzmu muzycznego motywu pochodzącego z kompozycji La Cumparisita Gerardo Rodrigueza. Jeżeli po tych niewątpliwych atrakcjach ktoś wciąż pozostawałby nieusatysfakcjonowany, na końcu albumu czeka na niego prawdziwa perełka. Już po pierwszych taktach kompozycji A Mi Manera odkryjemy dziwnie znajome dźwięki. Ta hiszpańskojęzyczna wersja wielkiego przeboju Franka Sinatry My Way to dowód na istnienie piękna absolutnego eksplozja emocji w głosie Joao zaś wywołuje u mnie przeżycia bliskie miłosnemu uniesieniu.

Album Aires formacji Ariel Ramirez Tango Quartet do dzieło unikatowe. Mam wrażenie, że artyści podczas obcowania z tą muzyką zupełnie się w niej zatracili, zakochali bez opamiętania, a w zamieszczone na albumie interpretacje oddali całych siebie. To płyta, która pełna jest emocji charakterystycznych dla muzyki Fado. Nie jest to typowy smutek czy żal, ale czasem gdy cudowna bandeonowa fraza lub fortepianowy pasaż trąci wrażliwą strunę naszej duszy, nie sposób opanować łez.

Ocena:8/10

1 komentarze:

Janusz pisze...

słucham, słucham i przestać nie mogę...

Prześlij komentarz