trwa inicjalizacja, prosze czekac...kolczyki naszyjniki

"Chris Botti in Boston",



"Chris Botti in Boston", to wydawnictwo z cyklu obraz i dźwięk popularnie nazywane DVD. Jednak Chris, nie poległ już na samym wstępie, i nie przedłożył rozmachu produkcyjnego, nad dobrą muzykę. Od samego początku wiadome jest, że to właśnie muzyka, będzie na pierwszym planie, a obraz to tylko dopełnienie tego muzycznego misterium. Nie będę skupiał się jednak nad recenzowaniem tego koncertu pod kątem medialnego show. Powiem tylko tyle, że jak większość ukazujących się teraz tego typu wydawnictw, to świetna produkcja, której nic nie można zarzucić. Kamery, doskonale ukazuje każdy szczegół, idealnie skrojonego garnituru Chrisa, a jakoś HD, daje widzowi niesłychaną przyjemność odbioru. Reasumując tę stronę koncertu "Chris Botti in Boston" wypada doskonale. Pora teraz na zrecenzowanie tego jak Botti prezentuje się tu od strony muzycznej. Przede wszystkim, możemy zobaczyć go jako artystę wszechstronnego, gra tu zarówno klasykę, jazz jak i muzykę rockową. Według mnie jako trębacz odnajduje się najlepiej w jazzie, gdzie wygrywa swoje porywające improwizacje oraz w klasyce gdzie słyszymy długi, pełny i dojrzały dźwięki instrumentu. Nieco gorzej wypada z kolei w rocku, gdzie jego trąbka z góry skazana jest na przegraną w konfrontacji z huczącymi, przesterowanymi gitarami. Na szczęście tego typu zabiegów jest tu bardzo nie wiele. O grze Chrisa można by pisać nieskończenie wiele, ale moim zdaniem najciekawszym wydarzeniem tego wydawnictwa są niezliczone duety Bottiego, ze wszystkimi wielkimi muzycznego światka. Co więcej w przypadku każdego z artystów jest on równorzędnym partnerem, przypominając zarazem, od czasu do czasu, że to on jest głównym bohaterem tego show. Pozwolę sobie omówić kilka z moich ukochanych duetów tu zaistniałych. Zdecydowanie na prowadzenie wysuwa się tu Sting, który pojawia się aż trzykrotnie. Sam Chris zapowiada go w zabawny sposób, jako jeden z głównych filarów swojego dzisiejszego sukcesu. Sting najlepiej wypada w kompozycji "Shape of my heart", w której dodatkowo pojawia się autor utworu Dominic Miller oraz inny wybitny wokalista obdarzony mocnym barytonem Josh Groban. Kolejny piękny duet, Chris tworzy z wiolonczelistą Yo-Yo Ma, z którym grają cudowny temat z filmu Cinema Paradiso, Giuseppe Tornatore. To jednak nie koniec niespodzianek, które znajdziemy na tym DVD. Pojawiają się także przedstawiciele mocnego "uderzenia" ,Steven Tyler z Aerosmith, który odśpiewuje nieśmiertelny przebój "Cryin" oraz John Mayer, który przepięknie wykonuje kompozycje "Glad to be unhappy". Jednak to nie tylko te właśnie duety stanowią o sile tego wydawnictwa, Chris również i sam potrafił stworzyć cudowną atmosferę przypominając utwory miedzy innymi z płyty "Italia". Trzeba także wspomnieć o towarzyszącej Chrisowi, w większości utworów orkiestrze symfonicznej "The Boston Pops Orchestra", które tworzyła świetnie pastelowo brzmiące podkłady będące kontrastem dla szalejącej w wysokich rejestrach trąbki Bottiego. Zacnie prezentuje się także cała reszta współpracowników, których wymienianie zamieniło by się w niekończącą wyliczankę, ale powiem tylko tajemniczo, że ich obecność była niezastąpiona. Na koniec zostawiłem to co urzekło mnie w tym koncercie najbardziej, można wręcz powiedzieć, że przyniósł mi on pewnego rodzaju ukojenie, śpieszę już z wyjaśnieniem. Botti, po kilku swoich początkowych płytach solowych, błędnie został zaszufladkowany do artystów z kręgu smooth jazz, co według mnie było dalece krzywdzące dla jego twórczości w której niejednokrotnie wykraczał poza ramy tego gatunku. Szczególnie ostatnimi laty i albumami takimi jak np "Italia" pokazał, że jest on artystą o sporych ambicjach oraz horyzontach muzycznych. Tym większą była moja radość, gdy posłuchałem i obejrzałem DVD "Chris Botti in Boston",które moim zdaniem całkowicie zrywa z tym niesłusznym oetykietkowaniem. Teraz już mogę spać spokojnie, gdyż wiem, że Botti kroczy po właściwej ścieżce i w dodatku serwuję nam muzykę najwyższej próby. Ocena 10/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz