trwa inicjalizacja, prosze czekac...kolczyki naszyjniki

"If on a winter's night"


Do nowego albumu Stinga z pewnością można podejść na dwa sposoby. Pierwszy z nich to bezgraniczna akceptacja , bo nasz mistrz przecież podarował nam piękny prezent na długie mroźne wieczory, który z pewnością ucieszy niejednego wymagającego słuchacza. Drugi zaś wiąże się z postawieniem sobie pytania, dlaczego znowu nie otrzymaliśmy autorskiego materiału. Przecież czekamy na niego już tak długo, ostatni album z premierowymi piosenkami ukazał się w 2003 roku (Sacred Love). Po drodze była jeszcze udana w mojej opinii przygoda z XVI wiecznymi pieśniami Johna Dowlanda w aranżacji na lutnie. Przyznam szczerze, że ja osobiście cały czas nie mogę się pogodzić z tym, że znowu przez najbliższych kilka lat nie usłyszę nowego utworu Stinga, a płytę tą traktuje trochę na otarcie łez. Z muzycznego punktu widzenia nie mam jej oczywiście nic do zarzucenia i być może wraz z kolejnymi jej odsłuchaniami zaakceptuje ją całkowicie. Czego można pogratulować Stingowi, z pewnością tego, że kiedy tylko zaznaczy swoją obecność nawet krótką frazą, te tradycyjne angielskie pieśni otrzymują nowe życie. Co więcej stają się jego nowymi piosenkami i być może to jest rozwiązanie mojego wewnętrznego sporu. Jak zawsze Stingowi nie odmówili jego nad wyraz zdolni przyjaciele, którzy cudownie zaznaczyli swoją obecność w kilku utworach. Dominic Miller grając subtelnym tonem na gitarze z nylonowymi strunami urzeka w Gabriel's Message oraz w swojej kompozycji Lullaby for an Anxious Child. Nie brak także tuzów jazzowego światka, który od zawsze jest bardzo przychylny twórczości Stinga.Wystarczy wspomnieć o wieloletniej współpracy z Brandfordem Marsalisem, Manu Katche czy nieodżałowanym Kennym Kirklandem. Tym razem jego reprezentantami byli Chris Botti, Kenny Garrett oraz Jack DeJohnette. Największe piętno na tym albumie odcisnął jednak wielki Robert Sadin, który stoi za aranżacjami wszystkich kompozycji oraz na czele całego towarzyszącego zespołu. Dokonał tu rzeczy niemal przełomowych jak na przykład zupełnie odmienna od oryginału aranżacja stingowej kompozycji The Hounds of Winter z albumu Mercury Falling, czy też przepiękna a zarazem niepokojąca sekcja smyczków w Cold Song, kompozycji Henryego Purcella, ojca brytyjskiej opery. Brawa po raz kolejny należą się Stingowi za sięgniecie po nieco zapomnianą już idee concept albumu. Ta płyta to opowieść o różnych odcieniach mroźnej zimy, od lat będącej wielką inspiracją dla Stinga. Muzyka tu zawarta skłania do bardzo skrupulatnego jej wysłuchania i zanurzenia się w niej bez reszty. Płyta "If on a winter's night" to z pewnością wielkie dzieło. Album ten mimo, iż nie przyniesie nam kolejnych przebojów, do czego Sting zdążył już nas przyzwyczaić, to dzięki niemu zrozumiemy tajemnicę oraz piękno jakie tkwi w zmienności pór roku, cudzie odrodzenia i zbliżającej się zimie. Ocena 8/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz